Wiadomo, że pan nikogo nie zabije. Ale tamci Żydzi zabili polskie dziecko«". Komentarz Miriam Rozenkranc: „Wiele o tym myślałam. W końcu mowa o kobiecie szlachetnej, która uratowała życie mojego męża. Gdyby wrócił do domu, zostałby zabity. Zastanawiałam się, jak kobieta należąca do elity mogła tak myśleć.Zamiokulkas nie wymaga częstego podlewania, urośnie nawet w ciemniejszym rogu pokoju lub słabo doświetlonej kuchni PixabayZamiokulkas zamiolistny to niezwykle prosta w uprawie, a zarazem piękna roślina, która naturalnie występuje na terenie Afryki. Idealnie nada się do biura lub mieszkania - nie dość, że ożywi wnętrze, to w dodatku oczyści powietrze. Sprawdzi się nawet u osób, które nie mają ręki do roślin, ponieważ jest odporny na niekorzystne warunki i błędy w uprawie. Aby rósł, wystarczy pamiętać tylko o kilku podstawowych zasadach. Zamiokulkas: wygląd i charakterystykaZamiokulkas zamiolistny to wieloletnia roślina zielna należąca do rodziny obrazkowatych. Naturalnie występuje we wschodniej oraz południowo wschodniej Afryce, na Zanzibarze, w Kenii, w Mozambiku i w Tanzanii. Porasta głównie kamieniste, przesuszone miejsca i rośnie w cieniu innych roślin, dlatego zalicza się go do grupy sukulentów - roślin gromadzących zapasy wody. Jako kwiat pokojowy zyskał popularność dopiero w latach 90. Oto najważniejsze cechy Zamiokulkasa:niemal 10-centymetrowe liście Zamiokulkasa są grube, mięsiste, ciemnozielone i błyszczące. Przybierają eliptyczny lub jajowaty kształt z lekko zaostrzonym wierzchołkiem. Ułożone są naprzemianlegle na grubych, okrągłych w przekroju pędach; roślina dorasta do około 1 metra wysokości, choć czasem zdarzają się okazy osiągające nawet metra; kwitnienie zdarza się niezwykle rzadko. Jeśli do niego dojdzie, u nasady liści pojawiają się kwiatostany w kształcie kolby, które przybierają kremowobiałą barwę. Są one częściowo ukryte w zielonej lub brązowej osłonce; kwiatostany mogą osiągnąć 20 centymetrów długości. Składają się zarówno z męskich, jak i żeńskich kwiatów; Zamiokulkasy korzystnie wpływają na oczyszczenie powietrza ze szkodliwych substancji. Potwierdzili to naukowcy z NASA; jest to roślina wieloletnia; roślinę zalicza się do trujących, gdyż zawiera kwas szczawiowy, który jest szkodliwy dla nerek. Należy więc uważać, aby nie została ona pogryziona przez dzieci lub zwierzęta. W przypadku spożycia Zamiokulkasa przez dzieci mogą pojawić się takie objawy jak podrażnienie, zaczerwienienie i obrzęk śluzówki lub skóry. Wówczas należy dokładnie przemyć te miejsca czystą wodą. Gdy to nie pomoże, należy skontaktować się z lekarzem. Ponadto po spożyciu dużej ilości liści można zauważyć problemy gastryczne - ból brzucha, mdłości, problemy z przełykaniem. Aby je załagodzić, należy wypić dużo wody. Odradza się napoje gazowane oraz tłuste potrawy, które sprzyjają wchłanianiu szkodliwych substancji zawartych w miejsce wybrać dla Zamiokulkasa?Zamiokulkasa najlepiej postawić na półcienistym stanowisku. Przy zbyt dużym nasłonecznieniu na jego liściach mogą pojawić się brązowe plamy. Należy pamiętać o częstym obracaniu doniczki z rośliną, ponieważ liście obracają się w kierunku światła. Z racji tego, że naturalnie występuje w Afryce, lubi ciepło. Najlepiej rośnie przy temperaturze około 25 st. Celsjusza w lecie i 18-20 st. Celsjusza w zimie. Przy większym chłodzie może zrzucić listki i przejść w stan spoczynku. Poniżej 5 st. Celsjusza roślina obumrze. Warto zaznaczyć, że Zamiokulkas czuje się dobrze zarówno przy niskiej, jak i wysokiej wilgotności podłoże, podlewanie i nawożenieRoślinę tę najlepiej posadzić w żyznej, próchniczej i przepuszczalnej ziemi. Powinna mieć ona lekko kwaśny odczyn. Na dnie szerokiej doniczki (wówczas kłącza lepiej się rozrastają) zaleca się wykonanie drenażu oraz dodanie drobnego żwiru. Zamiokulkas potrafi sam gromadzić wodę w liściach, dlatego wymaga umiarkowanego podlewania. Jest odporny nawet na krótkotrwałe okresy suszy. Jeśli zauważymy, że jego listki zaczynają się marszczyć, wystarczy go podlać, aby na nowo odżyły i pięknie rosły. W przypadku, gdy Zamiokulkas zostanie zbyt obficie podlany, może dojść do gnicia korzeni, a następnie do obumarcia całego kwiatu. Podlewanie należy ograniczyć w okresie zimowym. Warto również dodać, że nawadniać powinno się wyłącznie podłoże - nie zaleca się spryskiwania liści. Jeśli chodzi o nawożenie, należy wykonywać je raz na dwa tygodnie w okresie wzrostu rośliny, aby pomóc jej uzupełnić składniki pokarmowe. Można do tego wykorzystać nawóz płynny do roślin zielonych. Nawożenia należy zaprzestać w okresie jesienno-zimowym. Jak rozmnażać Zamiokulkasa?Jeśli chcemy rozmnożyć naszego Zamiokulkasa i cieszyć się dodatkowymi sadzonkami, powinniśmy podzielić jego kłącza (w okresie od marca do kwietnia) bądź sadzonki liściowe (w okresie od kwietnia do czerwca). W przypadku sadzonek liściowych należy zaopatrzyć się w preparat poprawiający ukorzenienie rośliny. Sadzonki powinno się wysadzić do doniczek z podłożem składającym się z piasku, perlitu i torfu. Proces ukorzeniania trwa około miesiąc. Jak wygląda Zamiokulkas? Zdjęcia z InstagramaAby zobaczyć, jak wygląda Zamiokulkas i gdzie można go posadzić, przejdź do galerii zdjęć. Prezentujemy w niej zdjęcia i inspiracje z Instagrama. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Lew to znak zodiaku, dla którego ważna jest kariera.Kobieta należąca do związku Lev Kot często odnosi sukcesy dzięki swojej pracowitości i pracowitości. Dla przedstawicieli tego tandemu najważniejsza w życiu jest strona finansowa. Ze względu na karierę mogą przekazać darowiznę na rzecz rodziny lub innych aspektów życia.
Rodzina jest najmniejszą i najważniejszą jednostką w muzułmańskiej strukturze społecznej. Stanowi ona szeroki system społeczno-ekonomicznego bezpieczeństwa i obejmuje zazwyczaj trzy lub cztery pokolenia. Członkowie rodziny tworzą rodzaj wspólnoty o szczególnie silnych więzach, czego przykładem jest fakt, że starsi nie idą do domów starców, a sieroty nie trafiają do sierocińców. Henryk Przondziono/Agencja GN Przeszkodami w zawarciu małżeństwa w islamie są przede wszystkim: pokrewieństwo krwi, zdrada, pokrewieństwo mleka i różnice religijne. Nie wolno zawierać małżeństwa osobom spowinowaconym w pierwszej linii. Wolno natomiast pobierać się kuzynowi z kuzynką. W kontekście poligamii zakaz dotyczy także powinowactwa ze strony małżonków, tj. teściowej, synowej lub szwagierki. Istotną przeszkodą jest także pokrewieństwo mleka, tzn. mamki i karmionego przez nią dziecka, oraz związki dzieci karmionych przez tą samą kobietę. Sformułowane przez Koran przeszkody (4,22-23) znajdują potwierdzenie w cywilnym prawie większości krajów muzułmańskich. Przeszkodą małżeństwa jest także różnica przynależności religijnej. Muzułmanom nie wolno zawierać związków małżeńskich z politeistami (2,22) i ludźmi niewierzącymi. Muzułmance wolno poślubić tylko współwyznawcę. Muzułmanin natomiast może wziąć sobie za żonę niemuzułmankę, ale pod warunkiem, że jest nią żydówka lub chrześcijanka, czyli kobieta należąca do „Ludu Księgi”. Dzieci z takiego związku muszą być muzułmanami. Podczas trwającego legalnie związku, kobiecie nie wolno wychodzić ponownie za mąż. Natomiast mężczyźnie prawo muzułmańskie zezwala na tzw. poliginię, czyli małżeństwo z kilkoma kobietami jednocześnie. Nie może ich jednak posiadać więcej niż cztery. Legitymizując tę formę małżeństwa, Koran zachęca do związków z jedną żoną (sura 4,129) i stawia poliginii także określone warunki. Mężczyznę wzywa do równego traktowania wszystkich żon, a jeśli nie jest w stanie tego spełnić, wtedy zaleca się związek tylko z jedną. Poliginia jest popularna w krajach, gdzie praktykowano ją w znacznej mierze w okresie przedislamskim, głównie w Afryce. W takich krajach muzułmańskich, jak na przykład Turcja, Tunezja i Syria prawo jednoznacznie zakazuje poliginii. W kontekście małżeństwa muzułmańskiego należy wspomnieć o praktykowanych przez szyitów (imamitów) tzw. związków czasowych (muta), które zawiera się na określony okres. Związkom przejściowym nadaje się wartość małżeństwa, aczkolwiek żona nie otrzymuje posagu. Czas trwania takiego małżeństwa waha się od jednego dnia do kilku miesięcy, a nawet kilku lat. Dzieci z takich związków należą do ojca. W islamie sunnickim ten rodzaj małżeństwa uważa się za niezgodny z ortodoksyjnym przesłaniem koranicznym. Wszyscy muzułmanie są natomiast zgodni w kwestii rozwodu. Dopuszcza się rozwiązanie małżeństwa, gdy nie osiągnęło ono swego celu i ulega rozpadowi, mimo że – jak głosi jeden z hadisów – „wśród rzeczy dozwolonych rozwód jest przez Boga najbardziej znienawidzony”. Generalnie każda ze stron może wnieść wniosek o rozwiązanie związku. Do warunków umożliwiających rozwód zalicza się: utratę wiary przez jednego partnerów lub obustronną umowę. Istnieją trzy formy rozwodu: na wniosek męża (talak), separacja na wniosek żony (huld) oraz rozwód orzeczony przez sędziego w wyniku postępowania sądowego. Mężczyźnie łatwiej oddalić żonę, niż kobiecie uwolnić się od męża. Pieniężno, kwiecień 2007 publikujemy za Radio Watykańskie - cykl: Wobec islamu «« | « | 1 | 2 | » | »»
Rząd Quebecu wszczął publiczne śledztwo w sprawie śmierci Joyce Echaquan. Kobieta, należąca do plemienia Atikamekw z Manawan, sfilmowała, jak personel szpitala w Joliette, Que., obrzuca ją rasistowskimi wyzwiskami. Prosiła swojego męża, by ją stamtąd zabrał. Zmarła kilka godzin później. Trafiła do szpitala z bólem brzucha. Rodzina Echaquan powiedziała CBC News, że Joyce
Data utworzenia: 13 października 2013, 14:39. Czyżby zawirowania w rodzinie Piotra Kraśki (42 l.) zakończyły się happy endem? Prezenter „Wiadomości”, któremu zarzucano romansowanie z Małgorzatą Rozenek (35 l.), znów jest u boku swojej żony, Karoliny Ferenstein (36 l.). Małżonkowie w świetnej komitywie spędzili weekend w mazurskim Gałkowie Karolina Ferenstein i Piotr Kraśko w Gałkowie Foto: Mirosław Pieślak / - W wiosce nieopodal Rucianego-Nidy mieści się należąca do rodziny Ferensteinów stadnina, gdzie regularnie organizowane są imprezy związane z jeździectwem. W miniony weekend odbyło się tam święto myśliwych, leśników i jeźdźców, czyli mogło zabraknąć gospodyni, ale można mieć było spore wątpliwości, czy towarzyszyć jej będzie mąż. Wszak w prasie i internecie aż roi się od plotek, jakoby prezentera „Wiadomości” uczucie połączyło z inną kobietą – Małgorzatą Rozenek. Jednak rodzina Kraśków pojawiła się w Gałkowie w komplecie. Piotr i Karolina zachowywali się jak para zakochanych i wspólnie opiekowali się dwoma synami, Konstantym (6 l.) i Aleksandrem (4 l.). Czyżby więc kryzys małżeński został na dobre zażegnany? Zobacz także Gwiazdy, w tym Piotr Kraśko, opowiadają o swoich mamach: /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Prezenter „Wiadomości” z dziećmi /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Dziennikarz i jego żona wraz z dwoma synkami /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Wyglądają na bardzo zgodną rodzinię /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Byli gospodarzami Hubertusa w Gałkowie /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Prezenter to troskliwy tata /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Ich synowie mają 6 i 4 lata /17 Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Mama z Kostkiem i Olkiem /17 Piotr Kraśko Mirosław Pieślak / - Czasem opiekę nad dziećmi przejmował dzienniakrz /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Czy wyglądają, jakby mieli się rozwodzić? /17 Piotr Kraśko Mirosław Pieślak / - Prezenter zaraził się pasją do koni /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Jazda konna zbliża małżonków /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Gospodarze imprezy jadą na czele /17 Piotr Kraśko Mirosław Pieślak / - Gwiazdor wie, jak rozmawiać ze zwierzętami /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Wcale nie podążają w innych kierunkach /17 Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Przeprawa przez strumień /17 Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Żona gwiazdora spadła z konia /17 Karolina Ferenstein Mirosław Pieślak / - Walczyła z narowistym koniem Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Domniemywać, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło. W 1939 roku Witkacy był człowiekiem zniszczonym - chorował na wątrobę, nerki, był otyły, nie miał zębów. Uciekając na wschód, Witkacy i Oknińska dotarli na Polesie, do miejscowości, która nazywa się dziś Wielkie Jeziora. Zamieszkali w domu rodziny nauczycielskiej, fanówJeden duży pokój, maleńka kuchnia i prowizoryczna toaleta na podwórku – w takich warunkach żyła rodzina Barnusiów. Ale kilka miesięcy temu to się zmieniło. 12-osobowa rodzina z Ukrainy zamieszkała w Polsce. Tu, dzięki ludziom dobrej woli, Barnusiowie zaczynają wszystko od nowa. „My nie żyjemy, my wegetujemy” Mieszkali na Ukrainie, ale – jak sami twierdzą – czuli się Polakami. O ukraińskiej wsi Mościski, oddalonej o 18 kilometrów od granicy polsko-ukraińskiej, mówiono, że Stalinowi drgnęła ręka, gdy kreślił granicę. W rezultacie wytyczona po II wojnie światowej granica rozdzieliła wiele rodzin. Niemal 40 proc. mieszkańców Mościsk to Polacy. Do niedawna była wśród nich rodzina Barnusiów – rodzice i dziesięcioro dzieci. Wszyscy płynnie mówiący po polsku. Państwo Barnusiowie żyli w urągających godności warunkach. YouTube Należąca do rodziny chata zwyczajnie się rozpadała. Dach przeciekał, w domu nie było łazienki. 12 osób gnieździło się w jednym dużym pokoju. Nie mamy łazienki, toaleta jest poza domem. Myjemy się w dużej misce, ciepłą wodę wlewamy wiadrami. Młodsze dzieci kąpią się dwójkami, starsze osobno. Ludzie nawet sobie nie wyobrażają, że tak można żyć. Kąpiel w wannie czy pod prysznicem to luksus, marzenie. Najmłodsze dzieci to nawet nie wiedzą, jak wygląda prawdziwa łazienka – mówiła Maria Barnuś. YouTube Rodzina utrzymywała się głównie z pensji pana Stanisława, który pracował w pobliskiej piekarni. Mąż zarabia miesięcznie 5,5 tys. hrywien, to w przeliczeniu niespełna 750 zł. Na Ukrainie jest też taka pomoc od państwa, jak w Polsce 500+. Tutaj dostaje się na jedno dziecko 1,2 tys. hrywien, czyli mniej więcej 160 zł. To są nasze wszystkie dochody. My nie żyjemy, my wegetujemy – mówiła pani Maria. Barnusiowie jedli głównie to, co wyhodowali. Mięso pojawiało się na stole wyłącznie od święta. Chociaż ledwo wiązali koniec z końcem, radzili sobie, bo mieli siebie. Ich historia, opowiedziana przez TVP Polonia, poruszyła widzów. Gdy pani Maria poprosiła za pośrednictwem telewizji o pomoc w znalezieniu mieszkania, odzew był ogromny. Z rodziną skontaktowała się Jolanta Krysowata – wójt gminy Wińsko. Minęło kilka tygodni i wójt, z pomocą rady gminy, zorganizowała lokum dla rodziny Barnusiów, jednej z najliczniejszych polskich rodzin na Ukrainie. YouTube 12-osobowa rodzina z Ukrainy jest już w Polsce Chociaż rodzina żyła w fatalnych warunkach, to pani Marii bardzo ciężko było się pożegnać z rodzinną miejscowością. Ale marzyła o tym, by zapewnić dzieciom lepszy byt. Zawsze marzyłam o takim wielkim domu, żeby każde dziecko miało swoje łóżeczko, żeby było tam tak cieplutko, tak rodzinnie – mówi pani Maria. To marzenie spełniło się kilka miesięcy temu. Przeprowadzkę zaplanowano na początek wakacji, tak, by dzieci państwa Barnusiów mogły rozpocząć nowy rok szkolny już w Polsce. Rodzinie pomogli mieszkańcy gminy Wińsko, wolontariusze i wiele innych osób, poruszonych historią państwa Barnusiów. Zorganizowano zrzutkę, której celem było wyposażenie nowego domu dla wielodzietnej rodziny. Przy pomocy ludzi wielkiego serca, pomożemy wyposażyć ten dom i godnie przyjąć w Polsce naszych Rodaków – pisali organizatorzy zbiórki. YouTube Co prawda nie udało się zebrać zamierzonej kwoty (200 tys. złotych), ale zebrano ponad 100 tys. złotych. Dzięki pomocy Polaków, rodzina Barnusiów mogła rozpocząć nowe życie w kraju przodków. Źródła: Fotografie: Zrzutka (miniatura wpisu), YouTube
Lista wszystkich opisanych haseł krzyżówkowych oraz słów i wyrazów ze słownika języka polskiego pasujących do opisu BRASSICA NAPUS VAR. NAPOBRASSICA - ODMIANA (KULTYWAR) KAPUSTY RZEPAK, ROŚLINA NALEŻĄCA DO RODZINY KAPUSTOWATYCH
ilustr.: Julia Chibowska „Trwa atak na polską rodzinę”. Ten refren prawicowe media i politycy powtarzają co najmniej od 2013 roku, kiedy głównym antagonistą polskiej rodziny stała się „ideologia gender”. Kilka lat później jej miejsce zajęła „ideologia LGBT”, również należąca – zdaniem polskiej prawicy – do nurtu neomarksistowskich teorii podważających istotę rodziny. Co ciekawe, postulaty ruchów walczących o prawa kobiet czy prawa osób LGBTQIA wcale nie dotyczą osłabienia roli rodziny. Wręcz przeciwnie, domagając się rozszerzenia znaczenia pojęcia rodziny, tym samym dostrzegają jej wartość i prymat nad innymi formami relacji. W tak zarysowanym sporze między obrońcami tradycyjnego modelu a osobami walczącymi o przedefiniowanie dotychczasowego rozumienia rodziny nie ma miejsca na pytanie o to, jak to się stało, że rodzinę uznano za najbardziej zagrożoną instytucję społeczną. Tym bardziej nie ma miejsca na podważanie dominacji rodziny, która nie tylko przecież dla konserwatystów jest właściwie jedyną możliwą formą życia we wspólnocie. Jak do tego doszło, że niezależnie od osobistych poglądów przyjmujemy tę, by wykorzystać narzucającą się nomenklaturę, ideologię rodziny? Sformułowania „ideologia rodziny” używam ironicznie. Moim celem nie jest napiętnowanie rodzin. Chcę zwrócić uwagę na absurdalność „ideologizowania” kolejnych ruchów, tożsamości czy postaw życiowych (arcybiskup Marek Jędraszewski ukuł nawet określenie „ideologia singli”). Samo pojęcie ideologii nabrało pejoratywnego wydźwięku właśnie w ustach polityków prawicy i katolickich biskupów. Ideologiczność, ich zdaniem, groźna jest dlatego, że rości sobie pretensję do podboju kolejnych obszarów życia i grup społecznych: gender miał przyczyniać się do zachwiania tożsamości psychicznej i seksualnej dzieci, co obrazowano wyobrażeniami o chłopcach przebieranych w przedszkolach w sukienki; LGBT promuje homoseksualizm, a Rzecznik Praw Dziecka dowodził, że zmusza się ludzi do przyjmowania tabletek zmieniających płeć. Paradoksalnie ta absolutność przypisywana ideologiom bliska jest temu, jak rozumiemy rolę rodziny w społeczeństwie, bo czy nie zakładamy, że rodzina – niezależnie od tego, czy tradycyjna, czy nie; heteroseksualna czy homoseksualna – jest tym domyślnym, najlepszym i nienegocjowalnym sposobem życia z innymi? W 2008 roku Karolina i Tomasz Elbanowscy, rodzice siódemki dzieci, rozpoczęli działalność ruchu „Ratuj maluchy”. Inicjatywa była głosem protestu przeciwko obniżeniu wieku, w którym dzieci zaczynają szkołę, z siódmego roku życia do szóstego. Ich działalność długofalowo wpłynęła na sposób postrzegania szkoły i roli rodziców w procesie edukacji. W narracjach towarzyszących akcji „Ratuj maluchy” stale przewija się obraz szkoły, której nieodłącznym elementem jest przedwcześnie przerwane dorastanie dzieci w rodzinie, upływające na beztrosce i zabawie. Szkoła stanowi zaś uosobienie opresyjnego systemu – początek drogi, której celem jest „stanie się trybikiem w systemie” i „obywatelem płacącym ZUS i podatki”. Przykład ruchu Elbanowskich, który zyskał poparcie nie tylko w środowiskach konserwatywnych aktywistów (w spotach występują aktorzy tacy jak Marcin Dorociński, Joanna Brodzik czy Marcin Bosak), dobrze ilustruje, jak nośne są hasła nawiązujące do obrony dzieci i zagrożonej autonomii rodziny. W 2017 roku 78 procent badanych zgadzało się z opinią, że to właśnie rodzice powinni decydować, czy ich dziecko rozpocznie naukę w wieku sześciu czy siedmiu lat, a nie państwo czy instytucje oświaty. Badania pokazujące, jak ważną rolę w wyrównywaniu szans odgrywają placówki takie jak szkoła czy zerówka, przestawały mieć w tym kontekście znaczenie. Obrona rodziny jako najlepszej z możliwych komórek społecznych łączy ponad podziałami. ilustr.: Julia Chibowska Oblężona twierdza Skąd to przekonanie o niezawodności rodziny, skoro możemy śmiało założyć, że każdy z pewnością zna niejedną rodzinę, która w jakimś momencie zawiodła? Michał Herer w swojej książce „Pochwała przyjaźni” dowodzi, że to nowoczesna alienacja jednostki doprowadziła do wyodrębnienia się mieszczańskiej rodziny nuklearnej. Wraz ze stopniową ekonomizacją rzeczywistości wzrastała również potrzeba ocalenia tego, co wydaje się pozostawać poza zasięgiem wpływu rynku – relacji osobistych. Nowoczesna rodzina w tym ujęciu stanowi jeden z ostatnich bastionów wartości takich jak bliskość, troska czy bezinteresowność. Z czasem widać, jak rodzinie zagraża coraz więcej sił zewnętrznych, rodzina musi bronić się przed rewolucją seksualną, globalizacją, zachodnimi ideologiami… Ten obraz walki z wnętrza oblężonej twierdzy bardzo dobrze widać w narracjach ruchów broniących praw rodziców i rodziny, takich jak wspomniany „Ratuj maluchy” czy fundacja Życie i Rodzina prowadzona przez Kaję Godek. Z takim postrzeganiem rodziny wiążą się zasadniczo dwa problemy. Po pierwsze, jak pokazuje Herer, rodzina nie uchroniła się przed działaniem rynkowych reguł gry. Rywalizacja jednostek zyskała jedynie usprawiedliwienie w trosce o byt rodziny, będącej w swojej istocie przedłużeniem indywidualizmu jednostki. Naiwnością byłoby sądzić, że dbanie o członków rodziny wyzbyte jest z myślenia rynkowego. Obecne jest ono przecież choćby w staraniach rodziców, aby wyposażyć dzieci od najmłodszych lat we wszelkie kompetencje, które w przyszłości mogą ułatwić im wspinaczkę po szczeblach zawodowej kariery i umożliwić sukces ekonomiczny, czyli de facto pokonać potencjalną konkurencję. Ten splot neoliberalizmu z uznaniem rodziny za najważniejszą wspólnotę polityczną dobrze widać w działalności publicznej chociażby Margaret Thatcher. Na polskim podwórku przykładem może być mariaż ruchu Kai Godek z partią Janusza Korwina-Mikkego. Rodzina nie uchroniła się przed działaniem rynkowych reguł gry. Jak skrajnie partykularnie można wykorzystać narracje związane z dbałością o dobro rodziny, pokazał kryzys uchodźczy. W 2015 roku Jarosław Kaczyński w swoim sejmowym wystąpieniu powoływał się na zasadę ordo caritatis. Koncepcja świętego Tomasza dotycząca istnienia „porządku miłości”, która w pierwszej kolejności dotyczy Boga, potem rodziny i narodu, a w dalszej kolejności innych, zdaniem Kaczyńskiego powinna stać się odpowiedzią na kryzys migracyjny. A zatem ochrona naszego prywatnego, rodzinnego dobra zwalnia nas z odpowiedzialności za innych. Prognozowane przez prawicę, hipotetyczne zagrożenie bezpieczeństwa naszych najbliższych okazało się ważniejsze niż realne zagrożenie życia uchodźców. Sytuacja ta ujawnia, jak pozorny i hermetyczny może być wspólnotowy potencjał rodziny. Drugi problem to milczące założenie, że walka toczy się o tradycyjną rodzinę – z mamą, tatą i dziećmi. Ruchy prorodzinne nie walczą przecież o interesy związków homoseksualnych, i nie tylko ich. Zabiegając o „godność rodziny”, nie myśli się też raczej o małżeństwach bezdzietnych, związkach nieformalnych wychowujących dzieci, samodzielnych rodzicach czy osobach żyjących razem, ale niestanowiących związku ani rodziny. W orbicie, która teoretycznie ma obejmować wszystkich żyjących w relacjach z innymi i dbających o nich, w praktyce bardzo wiele osób się nie mieści. Rodzina rodzin Poszukiwanie tropów politycznego znaczenia rodziny dosyć szybko prowadzi do narodu – wspólnoty niejednokrotnie wymienianej jednym tchem po rodzinie właśnie. W Polsce orędownikiem obu tych wartości, choć bezpośrednio niezwiązanych przecież z chrześcijaństwem, od lat jest Kościół katolicki. „Naród, w którym rozłożona została rodzina, zanika” – mówił w kazaniu w 1976 roku kardynał Stefan Wyszyński. „Istnieje bowiem biologiczna zależność i więź między rodziną a narodem […]. Naród stanowi ochronę dla rodziny i odwrotnie. W ciężkich czasach bytu narodowego, gdy nie mieliśmy wolności politycznej, naród ze wszystkimi swoimi wartościami chronił się w zaciszu i dyskrecji życia rodzinnego. Pamiętam, jak będąc małym chłopcem, uczyłem się w domu historii Polski na 24 obrazkach, które ojciec mój wyciągnął gdzieś z ukrycia. Czytaliśmy tę książkę podczas długich zimowych wieczorów. Jakże wiele z tamtych czasów zapadło mi w duszę do dziś dnia. Naród musi uznać prawa rodziny, a zwłaszcza prawo do jej trwałości. I nic z tego przeciwko temu podejmować nie może, bo szkodziłby sam sobie. Na służbie rodziny musi być cały dorobek narodu – jego język, dzieje, obyczaj i tradycje”. Słowa prymasa Wyszyńskiego nie zaskakują. Zdążyliśmy przyzwyczaić się do współwystępowania rodziny i narodu, fundamentalnej pary dla myśli konserwatywnej – zarówno dwudziestowiecznej, jak i dzisiejszej. Podobne założenia ideologiczne przyjmuje PiS, a mówił o nich między innymi Jarosław Kaczyński podczas konwencji w 2019 roku. Bezpośrednio wskazał na rodzinę i naród jako dwie wartości najważniejszej dla swojej formacji – zależne od siebie i nierozerwalnie złączone. Nawet jeśli na sztandarach mamy inne wartości, sposób postrzegania rodziny wpływa na to, jak postrzegamy naród. Bezpośrednie doświadczenie wspólnoty, jaką jest rodzina, organizuje wyobrażenia na temat narodu. Już sam język i obecne w nim skojarzenia sprawiają, że o narodzie łatwo myśleć jak o rodzinie rodzin. Wyrażenia takie jak „więzy krwi” czy „wspólne korzenie” odnosić się mogą do obu wspólnot i wskazywać na pokrewieństwo – w takim samym stopniu to realne, jak i to wyobrażone. Tym zaś, co łączy członków obu tych wspólnot, jest podobieństwo, wyrażające się w języku, kulturze, tradycji. Nawet jeśli na sztandarach mamy inne wartości, sposób postrzegania rodziny wpływa na to, jak postrzegamy naród. Mikro- i makrowspólnoty O ile łatwo dostrzec nam w „narodocentryzmie” pułapkę nacjonalizmu i szowinizmu (jak w przypadku polityki migracyjnej polskiego rządu, motywowanej ochroną polskich interesów i samych Polaków), o tyle trudno odnieść się krytycznie do wartości, jaką jest rodzina. Być może właśnie z powodu tego bezpośredniego doświadczenia, które sprawia, że wszelki „rodzinosceptycyzm” przykładamy do osobistych relacji. Niech więc jeszcze raz wybrzmi to, iż nie chodzi tu o ocenę konkretnych rodzin i relacji, ale przyjrzenie się, jak funkcjonuje idea rodziny i jaki ma to wpływ na kształt stosunków społecznych. Jest to o tyle ważne, że trudno wyobrażać sobie jakiekolwiek większe wspólnoty bez porównywania ich do tych, którymi otaczamy się w życiu prywatnym. Bo jak myśleć o tym, co łączy nas z milionami ludzi, których nigdy nie poznamy, od których dzielą nas czasem setki kilometrów, różnią status ekonomiczny, przyzwyczajenia kulturowe, wykonywany zawód? Do projektu jakiejkolwiek wspólnoty na tę skalę potrzebny jest punkt odniesienia w postaci czegoś, co znamy w mniejszej skali. Jeśli zatem tym punktem odniesienia jest rodzina, trudno o projekt inny niż państwo oparte na narodzie etnicznym. Przekraczanie wykluczającego podziału narodowego powinno więc pociągać za sobą refleksję na temat innych form współżycia niż nuklearna rodzina, oderwana od reszty społeczeństwa. Dlaczego w takim razie, choć tak wiele mówimy o integracji grup wielonarodowych, o wspólnotach wieloetnicznych, brakuje poważnej refleksji na temat podobnego przekraczania granic rodziny? Czy nie jest tak dlatego, że trudno wyobrazić nam sobie inne formy relacji podstawowych niż te rodzinne? A może rodzina, uznawana za rodzaj wspólnoty neutralnej ideologicznie, nie doczekała się krytycznej analizy i przede wszystkim alternatywy w postaci propozycji innych form życia razem? Czy przyjaźń zbawi świat? Taką propozycją mogłaby stać się przyjaźń. Choć jako zasada życia społecznego wydaje się idealistyczną mrzonką, pojawiała się już w historii myśli społecznej. Edward Abramowski, jeden z polskich ojców ideowych kooperatyw, proponował, aby podstawą organizacji życia lokalnych wspólnot stały się związki przyjaźni – grupy samopomocowe łączące pojedyncze jednostki i członków rodzin. Wizja ta wydaje się utopijna, ale czy podobnego rodzaju utopią nie jest myślenie o narodzie jako o rodzinie rodzin? Zanim z powątpiewaniem zaczniemy zastanawiać się, jakie konkretne rozwiązania w polityce społecznej byłyby realizacją w praktyce postulatu powszechnej przyjaźni, warto wyobrazić sobie, jakie skutki mogłaby przynieść zmiana w sferze prywatnej. Zmiana polegająca na dowartościowaniu przyjaźni jako pełnoprawnej więzi między dorosłymi ludźmi (obecnie bardzo często przyjaźń sprowadza się do sfery dzieciństwa lub do okresu przed założeniem rodziny, o czym mówi na przykład Kaja Klimek w publikowanym przez nas wywiadzie). Jak pisze Herer, normy obyczajowe i wzorce popkulturowe przyczyniły się do tego, że przyjaźń często sprowadza się do utartych modeli, mających stanowić jedynie uzupełnienie dla związku i rodziny. Przyjaciele pocieszają nas w przypadku problemów w związku lub zastępują chwilowo partnera lub partnerkę w przypadku ich braku. Przyjaźń w dorosłym życiu rzadko stanowi samodzielną, dynamiczną relację, opartą na wzorcach, które staramy się przekazać dzieciom i młodzieży jako drogowskazy w ich relacjach rówieśniczych. Jak mogłyby zmienić się relacje społeczne, gdyby osoby niezakładające rodzin dzieliły z przyjaciółmi życie, mieszkanie, opiekę nad dziećmi lub rodzicami? Jak na myślenie o społeczeństwie wpłynęłoby wspólne wychowywanie dzieci przez grupy przyjaciół? Jakie wreszcie znaczenie miałoby przeniesienie cech przypisywanych przyjaźni na wspólnotę społeczną, tak jak ma to miejsce w przypadku rodziny i narodu? Jak mogłyby zmienić się relacje społeczne, gdyby osoby nie zakładające rodzin, dzieliły z przyjaciółmi życie, mieszkanie, opiekę nad dziećmi lub rodzicami? Wszystkie te pytania nie doczekały się do tej pory wystarczającego namysłu, a tym bardziej odpowiedzi, także ze strony lewicy. Jak aktualny mają wymiar, pokazuje praktyka. Skuteczne ruchy społeczne, przyczyniające się do zmiany, coraz częściej oparte są na relacjach, które porównać można do więzów przyjacielskich właśnie. Feministyczna akcja #MeToo, wbrew popularnemu określeniu „siostrzeństwo” (które notabene pokazuje, jak bardzo zanurzeni jesteśmy w dyskursie idealizującym rodzinę), stanowi wyraz empatii i solidarności podobnych do tych, jakie łączą przyjaciół i przyjaciółki. Nie wymaga potwierdzenia przynależności tak jak rodzina, ale pokazuje wspólnotę doświadczeń właśnie pomimo różnic: rodzinnych, narodowych, kulturowych, ekonomicznych. Wolność, równość, przyjacielskość W epoce późnego kapitalizmu jednym z większych wyzwań jest zbudowanie na nowo wspólnoty – zdolnej stawić czoła wyzwaniom takim jak kryzys klimatyczny, migracje, prekaryzacja warunków pracy czy, w ostatnim czasie, kryzys związany z epidemią. Wyraźnie widać, że dwa dominujące do tej pory modele życia z innymi – rodzina i naród – zdają się w tych warunkach niewystarczające. Poza ich wymiarem jednoczącym nowe konteksty odsłaniają także potencjał wykluczania, stanowiący rewers zarówno rodziny, jak i narodu. Przyjaźń także nie jest oczywiście wolna od niebezpieczeństwa ekskluzywności – od towarzyskiej po klasową. Jednak w samej swojej istocie przyjaźń opiera się na poszanowaniu odrębności i autonomii innego przy jednoczesnym bezinteresownym działaniu na jego rzecz. W wymiarze społecznym atrybutami przyjaźni byłyby solidarność i dbałość o dobra wspólne. W tym zawiodły rodzina i naród, niejednokrotnie umacniające porządek kapitalistyczny, który z kolei promuje indywidualną rywalizację jednostek i ich rodzin. Próbą przerwania tego błędnego koła mogłoby stać się przebudowanie dominującego dziś modelu życia prywatnego, tak aby dowartościować relacje przyjacielskie, nawet kosztem tradycyjnych więzów rodzinnych.
Zgodnie z art. 10 § 1 zd. 2 KRO z ważnych powodów sąd opiekuńczy może zezwolić na zawarcie małżeństwa kobiecie, która ukończyła lat szesnaście, a z okoliczności wynika, że zawarcie małżeństwa będzie zgodne z dobrem założonej rodziny. Sąd opiekuńczy może więc zezwolić na zawarcie małżeństwa kobiecie w wieku poniżej
Młodsza o 18 lat niemiecka zakonnica Józefina Lehnert miała ogromny wpływ na papieża Piusa XII i jego otoczenie w Watykanie Biografowie papieża nie mają jednak wątpliwości, że poza szczerą i wierną przyjaźnią nic ich nie łączyło W męskim świecie Watykanu zakonnica dość szybko wyrobiła sobie wysoką pozycję, irytując wielu kościelnych dostojników Nazywano ją "papieżycą" i "niemieckim generałem". Rodzina papieża także nie znosiła siostry Pascaliny Biografowie Piusa XII zgodnie przyznają, że powodem jego psychicznej uległości wobec niemieckiej zakonnicy był rodzaj wychowania, którego doświadczył jako dziecko i młodzieniec. Młody Eugenio Pacelli był bardzo zżyty ze swoją matką, Virginią Graziosi, którą uważał za najważniejszą osobę w swoim życiu. Niewiele pozostało informacji po niej, wiadomo natomiast, że przyszły papież bardzo ją kochał i szanował. Była to rodowita rzymianka, miała trzynaścioro rodzeństwa i pochodziła z pobożnej rodziny. Wiadomo też, że od najmłodszych lat wzbudzała w Eugenio Pacellim szczególne zainteresowanie sprawami religijnymi. Pozwalała mu na przykład bawić się w księdza i odprawiać udawane msze święte. Eugenio Pacelli, późniejszy papież Pius XII, w wieku 6 lat Gdy po ukończeniu liceum Eugenio Pacelli wstąpił do seminarium duchownego, nie ograniczyło to jego kontaktów z rodziną. Formacja przyszłych kapłanów obejmowała nie tylko naukę, ale także przygotowanie duchowe, które w tamtych czasach było wymagające i rygorystyczne. Jednak już po roku jego ojciec należący do tzw. czarnej szlachty (wiernej papiestwu) poprosił władze kościelne o to, żeby syn mógł w czasie studiów mieszkać w domu. Eugenio powrócił do rodziny i do codziennych kontaktów z ukochaną matką, unikając w ten sposób surowego życia w seminarium duchownym. Wpływ matki na psychikę przyszłego papieża był bardzo duży, w związku z czym również w dojrzałym życiu, już jako dostojnik kościelny, potrzebował u swego boku kogoś, kto byłby dla niego takim wsparciem, jakim była matka. Kogoś, kto by się nim opiekował, był powiernikiem i przyjacielem. Traf chciał, że tą osobą stała się młodsza o 18 lat niemiecka zakonnica, Józefina Lehnert, należąca do Kongregacji Sióstr od Świętego Krzyża, której zakonne imię to Pascalina. Foto: OFF / AFP Pius XII w 1958 r. Pierwsza zakonnica na konklawe Współpraca niemieckiej zakonnicy i przyszłego papieża zaczęła się w Niemczech, w roku 1917, gdy papież Benedykt XV mianował go nuncjuszem papieskim w Monachium. Pacelli potrzebował gospodyni, która zajęłaby się gotowaniem i sprzątaniem. Przysłano mu siostrę Pascalinę, ale szybko okazało się, że potrafi ona sprostać również bardziej odpowiedzialnym zadaniom. Zaczęła prowadzić sekretariat nuncjusza, pisać w jego imieniu listy, a nawet doradzać mu i spędzać z nim wolny czas. W czasach, gdy głównym miejscem pracy zakonnic była kuchnia i zakrystia, stale poszerzający się zakres obowiązków siostry Pascaliny budził zaskoczenie otoczenia nuncjusza. Zakonnica skonfliktowała się ze świeckim personelem placówki, któremu narzucała swój bardzo wymagający styl pracy. Nie była też lubiana przez osobistego sekretarza nuncjusza, o. Roberta Leibera, który powiedział o niej takie słowa: Biografowie Piusa XII nie mają jednak wątpliwości, że poza szczerą i wierną przyjaźnią nic ich nie łączyło. Pacelli lubił zakonnicę, ona z kolei była mu bezgranicznie oddana, natomiast o jakichś dwuznacznych relacjach uczuciowych nie mogło być mowy. Foto: Mondadori Portfolio / Getty Images Siostra Pascalina w Rzymie, 1958 r. Nuncjusz miał pełne zaufanie do siostry, dlatego, gdy Ojciec Święty Benedykt XV mianował go sekretarzem stanu, zabrał ją ze sobą do Rzymu. Nie było to jednak łatwe. Nowy sekretarz stanu musiał osobiście przekonać do tego papieża. W męskim świecie Watykanu zakonnica dość szybko wyrobiła sobie wysoką pozycję, irytując wielu kościelnych dostojników. Miała bowiem trudny charakter. Za wszelką cenę starała się dbać o Pacellego (który awansował już na kardynała), chroniąc go przed wszystkim, co uznawała za godzące w jego dobre imię. Zobacz również: Jak się wybiera papieża? Ciekawostki z historii papiestwa i konklawe Była bardzo pracowitą kobietą. Mimo rosnących wpływów na dworze papieskim nie zaniedbywała swoich podstawowych obowiązków kucharki. Pacelli od najmłodszych lat cierpiał na różne dolegliwości, sam napisał o sobie w szkolnym wypracowaniu takie słowa: Najbardziej doskwierały mu problemy z żołądkiem. Siostra Pascalina dbała o to, żeby jadł zdrowe, dietetyczne dania, w regularnych odstępach czasu. Zdarzało się, że zakonnica przerywała ważne spotkania z udziałem kardynała, strofując go, że w jadalni stygnie obiad. Troska o Pacellego była powodem, dla którego s. Pascalina uczestniczyła w konklawe po śmierci papieża Piusa XI. Była to rzecz niespotykana, dlatego Stolica Apostolska odpowiadając na szerzące się plotki, wydała w tej sprawie specjalny komunikat: Na tym konklawe kardynał Pacelli został wybrany na papieża i przybrał imię Pius XII. Zakonnica policzkuje kardynała Po wyborze na Stolicę Piotrową nowy papież, nie wyobrażając sobie pracy bez wiernej mu zakonnicy, pozostawił ją przy sobie. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że wraz z wyborem Pacellego na papieża, Pascalina złagodniała. Przeciwnie, stała się jeszcze bardziej apodyktyczna, momentami wręcz arogancka. Pewnego razu do gabinetu Piusa XII wbiegł nagle, słynący z dość swobodnego jak na Watykan zachowania, kardynał Tisserant i wykrzyczał do papieża: Siostra Pascalina, zbulwersowana tym, że kardynał użył w obecności papieża takiego słownictwa, podeszła do niego i niewiele myśląc, spoliczkowała go. Zszokowany i zawstydzony kardynał wyszedł z gabinetu, przysięgając zakonnicy zemstę. Zobacz również: Skandale w bazylice św. Piotra Pascalina skonfliktowała się też z prałatem Montinim – późniejszym papieżem Pawłem VI, który był zniesmaczony jej zachowaniem na dworze papieskim. Podpadła też patriarsze Wenecji, kardynałowi Roncallemu (przyszłemu papieżowi Janowi XXIII), który przybywszy do Watykanu na spotkanie z papieżem, musiał godzinę czekać na audiencję, gdyż s. Pascalina postanowiła, że najpierw przyjęty zostanie amerykański aktor Clarke Gable. Wraz z wiekiem papieża i jego postępującymi chorobami, rosło znaczenie siostry Pascaliny. Z czasem niemiecka zakonnica ograniczyła dostęp do papieża nawet jego najbliższej rodzinie. Pozwalała tylko na coroczne spotkania bożonarodzeniowe, które sama szczegółowo planowała. Na ogół odbywały się one po południu i przebiegały według prostego scenariusza: papież prezentował swoim najmłodszym kuzynom szopkę bożonarodzeniową, którą kupił w Niemczech, wręczał dzieciom prezenty, częstował je gorącą czekoladą i chwilę rozmawiał z rodziną. Najbliższa rodzina papieża także nie znosiła siostry Pascaliny. Młodsza siostra papieża, Eugenia, zeznając na procesie beatyfikacyjnym jej brata, powiedziała, że niemiecka zakonnica była jego "krzyżem Pańskim". Pascalina opuszcza Watykan Można bez przesady stwierdzić, że w ostatnich miesiącach życia Piusa XII siostra Pascalina stała się najważniejszą po papieżu osobą w Watykanie. Gdy w 1944 r. zmarł sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, papież aż do końca swojej śmierci nie mianował nowego. Na korytarzach Pałacu Apostolskiego plotkowano, że to kluczowe stanowisko sprawuje przecież siostra Pascalina. Latem 1958 r. Pius XII jest już ciężko chory. Wraz z siostrą Pascaliną wyjeżdża do letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Gdy 9 października papież umiera, kończy się czas siostry Pascaliny. Zgodnie z ceremoniałem jedną z pierwszych czynności po śmierci papieża jest zdjęcie z jego palca pierścienia i zniszczenie go. Gdy siostra Pascalina próbuje zdjąć pierścień dopiero co zmarłego Piusa XII, do akcji wkracza wróg zakonnicy, kardynał Tisserant. Odsuwa ją na bok i jako dziekan Kolegium Kardynalskiego, inicjuje wszystkie przewidziane w tej sytuacji czynności. W kondukcie pogrzebowym prowadzącym z Castel Gandolfo do Rzymu zabrakło już miejsca dla siostry Pascaliny. Kardynałowie, biskupi i prałaci nie chcą wpuścić jej do służbowych samochodów dyplomacji watykańskiej. Pogrzeb Piusa XII odbył się 13 października i tego samego dnia Pascalina została wezwana przed oblicze kardynała Tisseranta. Ten każe jej natychmiast opuścić Pałac Apostolski. Zakonnica prosi o kilka dni, żeby mogła się spakować i zabrać pamiątki po Ojcu Świętym. Kardynał nie zgadza się. Foto: © Creative Commons Siostra Pascalina (Józefina Lehnert) na krótko przed śmiercią w roku 1983 Siostra Pascalina żyła jeszcze 25 lat. Po opuszczeniu Pałacu Apostolskiego swoje wspomnienia związane z pracą u boku Piusa XII uwieczniła w formie książki. Watykan zgodził się na ich publikację dopiero w 1982 r. Niektórzy jej dawni wrogowie przebaczyli jej upokorzenia, które od niej doznali. Jan XXIII za sumienną służbę papieżowi przyznał jej medal Pro Ecclesia et Pontifice (dla Kościoła i Papieża). Została pochowana na cmentarzu niemieckim znajdującym się w Watykanie. Na jej pogrzebie obecnych było kilku dostojników watykańskich, w tym kardynał Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI. Zobacz również: Skąd się wziął niemiecki cmentarz w Watykanie? Bibliografia: John Travis, "Dziennik watykański". Caroline Pigozzi, "Watykan niedyskretnie". Bernard Lecomte, "Nowe tajemnice Watykanu".
Może wola mieć za kierowcę sympatycznego Ukraińca, a nie wuja, który politykuje prowadząc auto i pamięć historyczną wykorzystuje jako pretekst do podszczuwania na osoby innej narodowości. Pamiętajmy o ofiarach Wołynia, pamiętajmy o ofiarach zamordowanych podczs niemieckiej okupacji i pamiętajmy o Polakach zamordowanych przezRozwiązaniem tej krzyżówki jest 11 długie litery i zaczyna się od litery K Poniżej znajdziesz poprawną odpowiedź na krzyżówkę kobieta należąca do rodziny, jeśli potrzebujesz dodatkowej pomocy w zakończeniu krzyżówki, kontynuuj nawigację i wypróbuj naszą funkcję wyszukiwania. Piątek, 20 Maja 2022 KREWNIACZKA Wyszukaj krzyżówkę znasz odpowiedź? podobne krzyżówki Krewniaczka Kuzynka albo ciocia inne krzyżówka Gnieźnik leśny, bylina należąca do rodziny storczykowatych Pierścienica należąca do wieloszczetów wędrujących Japońska rasa psów należąca do grupy szpiców azjatyckich Skała osadowa należąca do grupy skał organogenicznych Komórka układu odpornościowego, należąca do granulocytów Osoba należąca do stanu mieszczańskiego Skrzatka, należąca do barty'ego croucha seniora Maczuga, należąca do władcy ciemności morgotha Gromada należąca do pierwotniaków, Rasa należąca do wyżłów, Osoba należąca do świata przestępczego Osoba należąca do jakiegoś zrzeszenia Gromada należąca do pierwotniaków, Rasa należąca do wyżłów, Osoba należąca do jakiegoś stowarzyszenia Członek rodziny, należący do rodziny Autor tekstu piosenki jestem kobietą Kobieta Kobieta będąca czyjąś przelotną sympatią Piękna pełna wdzięku kobieta trendująca krzyżówki 5k taki grecki raj Bryła kamienna przybyła z kosmosu Niewielki dziedziniec wewnątrz pałacu 12m jelenie zaloty 16l miara płynu ze strażą Czarna ogarnia osobę, która straciła wszelką nadzieję Wystawianie ciała na działanie promieni słonecznych Riesling lub chianti N20 sztuka w martwym języku 22d to mu za gorące, tamto za ostre 3a byłe lustra w partii Zadanie szaradziarskie, w którym wyrazy wpisuje się kołowo Mebel do siedzenia pozbawiony oparcia stołek Dyscyplina sportowa z końmi i piłką Komisja sedziowska oceniająca skoki narciarskie Słownik języka polskiego PWN*. mieszczka. 1. «kobieta należąca do stanu mieszczańskiego». 2. «kobieta ograniczająca swoje zainteresowania do spraw domu i rodziny». W rezolucji w sprawie praw osób LGBTIQ w UE (przyjętej 387 głosami do 161, przy 123 wstrzymujących się do głosu) Parlament Europejski podkreśla, że obywatele będący w małżeństwach jednopłciowych i związkach partnerskich powinni mieć możliwość pełnego korzystania ze swoich praw, w tym prawa do swobodnego przemieszczania się, w całej Unii. W rezolucji stwierdzono, że małżeństwa lub zarejestrowane związki partnerskie zawarte w jednym państwie członkowskim powinny być uznawane we wszystkich państwach członkowskich w jednolity sposób, a małżonkowie i partnerzy tej samej płci powinni być traktowani tak samo jak ich odpowiednicy przeciwnej płci. Czytaj więcej W rezolucji powołano się na orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości "Coman & Hamilton", w którym uznał on, że przepisy dotyczące "małżonków" zawarte w dyrektywie o swobodnym przepływie osób mają zastosowanie również do par tej samej płci, Komisja powinna podjąć działania egzekucyjne wobec Rumunii, gdzie rząd nie zaktualizował krajowego ustawodawstwa, aby odzwierciedlić to orzeczenie, uważają posłowie. Posłowie chcą, by tęczowe rodziny miały takie samo prawo do łączenia rodzin, jak pary przeciwnej płci i ich rodziny. Rezolucja wzywa również wszystkie kraje UE do uznania osób dorosłych wymienionych w akcie urodzenia dziecka za jego prawnych rodziców. Posłowie chcą, by tęczowe rodziny miały takie samo prawo do łączenia rodzin, jak pary przeciwnej płci i ich rodziny. Aby dzieci nie stały się bezpaństwowcami, kiedy ich rodziny przenoszą się pomiędzy państwami członkowskimi, rodziny powinny być traktowane tak samo w całej UE, argumentują posłowie. - Posłowie odnotowują także dyskryminację, jakiej doświadczają społeczności LGBTIQ w Polsce i na Węgrzech. Parlament wzywa do dalszych działań UE (postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, środki sądowe i narzędzia budżetowe) wobec tych krajów - czytamy w komunikacie prasowym.
Kobieta należąca dawniej do stanu średniego . 3. mieszczanka-Nie wieśniaczka . 4. mieszczanka-obywatelka należąca do stanu mieszczańskiego - wyodrębnionego w
24 lipca 2022, 12:39 Ten tekst przeczytasz w 1 minutę Shutterstock W Chinach stracono mężczyznę skazanego na śmierć za brutalne zabójstwo swojej byłej żony, popularnej wideoblogerki znanej jako Lamu. Morderca oblał kobietę benzyną i podpalił, gdy prowadziła transmisję na żywo w mediach społecznościowych. Sprawa zabójstwa dokonanego we wrześniu 2020 roku wstrząsnęła chińską opinią publiczną i odnowiła w kraju debatę na temat przemocy wobec kobiet. Wyrok na sprawcy, Tangu Lu, wykonano w sobotę – podały państwowe chińskie media. Kara śmierci Tang został skazany na śmierć w październiku 2021 roku. Sąd w prowincji Syczuan w południowo-zachodnich Chinach ocenił wtedy, że jego zbrodnia była "skrajnie okrutna" i miała "skrajnie zły wpływ społeczny". Kanał 30-letniej Lamu obserwowały w sieci Douyin (chińska wersja TikToka) dziesiątki tysięcy użytkowników. Należąca do tybetańskiej mniejszości etnicznej blogerka miała dwoje dzieci, a w wystąpieniach internetowych pokazywała życie na syczuańskiej wsi. Widzowie chwalili ją za naturalny styl i nieużywanie makijażu. Przemoc domowa Lamu rozwiodła się z Tangiem w czerwcu 2020 roku, około trzech miesięcy przed zabójstwem. Według sądu mężczyzna już wcześniej używał przeciwko niej przemocy. W wyniku podpalenia Lamu doznała poparzeń 90 proc. powierzchni ciała i po dwóch tygodniach zmarła. Portal Pengpai Xinwen informował kilka lat temu, że problem przemocy domowej dotyczy mniej więcej jednej czwartej spośród 270 mln chińskich rodzin. W 2018 roku media podawały, powołując się na dane Ogólnochińskiej Federacji Kobiet, że średnio co 7,4 sekundy jakaś kobieta w kraju jest bita, a dopiero średnio po 35 aktach przemocy kobiety zgłaszają to na policję. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej
— Tak, panie oficerze. Mundurowy odwrócił się na pięcie, wyszedł z kokpitu pilota i zimnym, stanowczym spojrzeniem omiótł pogrążoną w rozpaczy załogę. Jego wzrok osiadł na Irene, mocno ściskającej oparcie fotela, na którym siedziała kobieta należąca do personelu jednego z barów stacji kosmicznej.